Dzień dobry
To jest mój pierwszy wpis na blogu „Ochrona pacjenta”. Może znasz mnie ze strony Adwokat na Obcasach, która stanowi być może zagadkę społeczną, ponieważ nie ma skonkretyzowanej tematyki.
Niemal wszystkie wpisy publikowałam o „zakazanej porze” – to jest w piątek po południu lub wieczorem (pisałam w ramach podsumowania swojego tygodnia, trochę dla siebie), do tego zdjęcia pochodzą głównie z prywatnych archiwów.
Mimo to swego czasu blog odnosił – jak na miarę braku jakiejkolwiek promocji – całkiem miłe sukcesy. Zaproszono mnie nawet na imprezę SeeBloggers z tej okazji, co było przeżyciem wielce interesującym i ogromnie zaszczytnym dla mnie, zważywszy, że z własnego punktu widzenia nie odczuwałam tak wielkiej przynależności do tzw. blogosfery.
Dlaczego blog o prawie medycznym – Ochrona pacjenta?
Z kolei bezpośrednia przyczyna założenia tego bloga jest prozaiczna. Kiedy przed kilkoma miesiącami prowadziłam intensywne postępowanie rekrutacyjne do mojej Kancelarii, spotkałam się z kilkudziesięcioma młodymi osobami. Ze zdumieniem zorientowałam się, że prawie nikt z nich nie wiedział, że prowadzimy sprawy medyczne. A już, jakiego rodzaju są to sprawy i jak się z nimi obchodzić, nie był zorientowany prawie nikt.
Właściwie rozumiem, dlaczego tak jest, bo skoro ja na ten temat praktycznie się nie wypowiadam publicznie, to skąd mielibyście Państwo wiedzieć?
Przeprowadziłam sumienną analizę i doszłam do wniosku, że we wszystkich ostatnio przyjętych postępowaniach z kategorii medycznych, Klienci przychodzili do nas z polecenia innych adwokatów, moich kolegów i koleżanek. Między sobą wiemy bowiem mniej więcej, kto ma jaką specjalizację i profil Kancelarii.
Sprawy medyczne wymagają wiedzy i cierpliwości
Muszę też przyznać, że sprawy medyczne, o ile trafiają do Sądu, trwają zazwyczaj bardzo długo i wszyscy w czasie takiego postępowania – strony, pełnomocnicy, przypuszczam, że nawet sędziowie – z pewnością przechodzą etapy frustracji. Sukces zaś jest krótki, sprawa wygrana, pieniądze zapłacone, po temacie.
Może dlatego nie tak łatwo jest MÓWIĆ o sprawach medycznych. Zdecydowanie łatwiej wprowadzić interesującą narrację do emocjonujących spraw międzynarodowych uprowadzeń rodzicielskich, z których moja Kancelaria jest bardziej rozpoznawalna.
Niemniej jednak sprawy dotyczące odszkodowania za tzw. błędy lekarskie (czy „zdarzenia medyczne”) prowadzimy od wielu lat, dotykają one niezwykle interesujących zagadnień, bardzo trudnych i ambitnych zawodowo.
Moje doświadczenie
Do takich należał ostatni duży sukces mojej Kancelarii, do którego będę z pewnością wracać, ponieważ otworzył według mnie drogę do wielu kolejnych nowych spraw. Wygrana w tej sprawie ostatecznie skłoniła mnie do otwarcia niniejszego bloga.
Mąż pacjentki powiedział mi bowiem w ostatniej rozmowie, że długotrwałość postępowania i liczne niewygody, które przeżywaliśmy po drodze – wielokrotnie skłaniały go do decyzji o rezygnacji z kontynuowania sprawy, zaś wyłącznie moja osobista determinacja, spokój i konsekwencja w działaniu mojej Kancelarii spowodowały, że dotrwaliśmy do tak wyczekanego końca.
Wprawdzie zdrowia nie można już przywrócić, ale przy odpowiednim wsparciu finansowym jakość życia i możliwość szerokiej rehabilitacji przywraca pacjentowi godność.
Zwłaszcza, kiedy mówimy o wygranej rzędu miliona złotych, jak w przywołanym postępowaniu.
{ 0 komentarze… dodaj teraz swój }